Oczywiście tytuł jest lekko przesadzony, ale coś w tym jest - sprawdźcie sami.
30 dag dyni
duża garść truskawek lub 2 malin
garść rodzynek
1/4 szklanki rumu, koniaku lub whisky
2 łyżki miodu z malin, może być inny środek słodzący
3 kopiaste łyżki mąki bezglutenowej
3 kopiaste łyżki mąki kokosowej lub ryżowej
125 ml oleju lub rozpuszczonej margaryny sojowej, rzepakowej
2 jajka lub 6 przepiórczych - ja używam przepiórczych - tak na marginesie to kupujcie tylko dobre jajka z wolnego wybiegu, chowu ekologicznego lub od "sąsiedzkich" kurek.
łyżeczka proszku bezglutenowego
pół łyżeczki sody oczyszczonej
przyprawy: kardamon, cynamon, imbir, papryka chili mielona
garść zmielonych
resztek czekolady - na polewę
Następnie przygotowujemy ciasto na muffiny tak jak w
przypadku muffinek z bananami:
Ubijamy jajka , następnie dodajemy olej i powoli dodajemy
jedną i drugą mąkę wraz z proszkiem do pieczenia i sodą. Do naszej masy
dyniowo- truskawkowej dodajemy odsączone rodzynki mieszamy i dodajemy do
ciasta- mieszamy łyżką nie mikserem aż składniki ładnie się połączą i stworzą
jednolitą masę. Ciasto przekładamy do foremek i wkładamy do nagrzanego
piekarnika do temperatury 180 stopni na około 25 minut. Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej, lub w mikrofalówce. Dodajemy szczyptę papryki chili dokładnie mieszamy i dekorujemy polewą nasze lekko wystudzone babeczki.
Do tego kubek kawy żołędziowej i czuję jak szczęście wypełnia najbliższych kilka godzin mojego życia. Wieczorem też smakują, ale to już inna sprawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz